Pomogła: 25 razy Dołączyła: 04 Lut 2009 czyli 5577 dni temu Posty: 1303 Podziękowania: 177/5 Skąd: lubuskie
Wysłany: 2012-10-12, 23:29 Leśne stwory
W zasadzie nie ma działu dla "trzymaczy" a do miana hodowcy nie pretenduję... chociaż kto wie co zacz będzie
Mój leśny ogród jest mały więc i aspiracji dużych nie mam :) Zaledwie trochę zwierzaków; psy, kotka, rybki, papugi, gołębie, drobnica i trochę drobiu.
W sumie kilkanaście gatunków zaledwie w sztukach coś koło 200 a w tym; ararauny kakadu alby, lory, żaczki, wróbliczki, papuziki i inne maluszki. Z drobiu ozdobnego; pawie bażanty złote, bananowe i diamenty, puchoczuby, góropatwy czerwone, przepióry kalifornijskie i małe przepiórki chińskie. Z kur ; cochiny miniatury, gołoszyjki,maransy,silki, araukany i amrocky, troszkę zielononóżek.
W sumie nic wielkiego
Chcesz wiedzieć jak zarobić? Chcesz być jednym z nielicznych Milionerów?
Chcesz osiągać sukcesy w szkole, pracy, w życiu prywatnym?
TAK? W takim razie to coś dla Ciebie:Złote Myśli - Twoja droga do Sukcesu!
Pomogła: 25 razy Dołączyła: 04 Lut 2009 czyli 5577 dni temu Posty: 1303 Podziękowania: 177/5 Skąd: lubuskie
Wysłany: 2012-11-01, 17:24
W końcu i u mnie lęgi. Niestety nie bardzo udane gdyż młoda samica wyłazi na każde karmienie co powoduje wystudzenie jajek. Dwie pierwsze próby skończyły się pustymi jajami ,ale para jest młoda. Kolejny lęg zalężone 1 jajo, pisklak obumarł na kluciu - prawdopodobnie zaziębiony i kolejny lęg znów zaziębione jajo na kluciu drugi zarodek obumarł we wczesnym stadium. Udało mi się wykluć pisklaka w ostatniej chwili. Był wyziębiony i ledwo żywy. Błona była wysuszona z dużą komorą powietrzna. Mały był bardzo słaby. Nie był w stanie się wykluć samodzielnie.W zasadzie chciałam sprawdzić stopień wykształcenia się płodu, kiedy okazałosię że przy nakłuciu błony po kilku chwilach zimne piskle się poruszyło.... Obecnie mały ma 5 dni i mam nadzieję, że uda sie go utrzymać przy życiu. Je chętnie i przybiera na wadze. Karmie go już łyżeczką. Pomimo podłożenia gołebiego jaja na miejsce wyziębionego samica nie przyjęła już pisklaka. I zmuszona jestem robić za mamkę.
Ostatnio zmieniony przez sylwia2401 2012-11-01, 17:32, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 61 razy Wiek: 57 Dołączył: 14 Sty 2008 czyli 5964 dni temu Posty: 3495 Podziękowania: 404/327 Skąd: Zgierz
Wysłany: 2012-11-02, 11:31
pysia34 napisał/a:
Był wyziębiony i ledwo żywy. Mały był bardzo słaby. przybiera na wadze. Karmie go już łyżeczką.
Wyziębiony? myślę, że w takiej rączce wyziębionym być nie można
słaby? w takiej ręce, nie ma możliwości żeby nie przybrać na wadze
łyżeczką ? ja wolałbym jeść jednak z tej rączki
_________________ PAMIĘTAJ- JEDNA MIŁOŚĆ- JEDEN BÓG- JEDNO PRZEZNACZENIE
Pomogła: 25 razy Dołączyła: 04 Lut 2009 czyli 5577 dni temu Posty: 1303 Podziękowania: 177/5 Skąd: lubuskie
Wysłany: 2014-05-24, 06:54
Dawno mnie nie było , ale zbyt wiele się działo ostatnio. Po poważnych problemach zdrowotnych mam nadzieje , że moje życie niebawem wróci do normalności i pozwoli na uzupełnienie i uaktualnienie tematu. Obecnie wiele się dzieje w moich domowych pieleszach, począwszy od 4 młodych araraun wyklutych i wychowanych na kanapie w salonie na kolejnych lęgach lor gdzie mogę młode spod tyłka samicom wyciągać i wkładać o dowolnej porze dnia i nocy na skutek ich niesamowitego oswojenia. W papugach bez zmian ale sporo perypetii było do przejścia. Ilość gatunków się nie zmieniła.Zwalczyłam wirusa POlyomy i obecnie młode po szczepieniu rodziców wychowują się normalnie i są uodpornione na całe życie. O dobroczynności szczepionki na APV napiszę niebawem, gdyż okazuje się , ze jednokrotne szczepienie rodziców zabezpiecza młode przed zarażeniem. Z drobnicy mocno okrojony stan zredukowany samoistnie niestety :( Pozostało mniej gatunków: papuzik forbesa, mozambik, kanarki, trzciniaki pojedyńcze sztuki amadyn i astryldów różnych gatunków. Bączki - najmniejsze polskie czaple upierdliwe i wymagające stale żywego pokarmu mają się nieźle pomimo złamanego skrzydła samicy które nie daje szans na normalność. Dla siebie agresywne małe szanse na rozmnożenie, ale niesamowite w obserwacji. Z drobiu rasy kur jak dotychczas : kochiny miniaturowe i para "monsterów" czyli dużych japońskie Shoukoku które się rozmnażają pomimo straszenia że to takie okropnie trudne (watermale przy tym to jednak trudna rasa) araukany no i wszechobecne brodacze w kilkunastu barwach które są moją ulubioną rasą charakternych kurek mających serce blisko "dupy". Do tego pojedyńczy napoleon bo samica odeszła do krainy szczęśliwości, poza tym pawie szeki i białe, które w tym roku wydały na świat pierwsze jaja już w marcu i młode od kilku tygodni śmigają już po ogrodzie. Diamenty - pierwsze młode właśnie się wykluły dwa dni temu i biegają za mną po domu żebrząc o robale i o dziwo wiedzą gdzie mnie znaleźć bez trudu -mądre bestyjki ;) Góropatwa ostał się samczyk który zamieszkał w ogrodzie. W ogóle w związku z nastaniem ciepełka woliery w tym przy szklarni z drobnicą są otwarte i ptaki mają pełną swobodę hasania po ogrodzie i przyległym lesie. Na szczęście są w miarę zdyscyplinowane i większość wraca na noc do wolier. O dziwo drobnica mając dostawę świeżych traw co dzień nie wybiera wolności a trzyma się woliery i nie przekracza progu szklarnianej woliery która jest otwarta -inaczej bączkowa która wiecznie wybiera się na spacery i trzeba za nią ganiać po ogrodzie. Cyraneczki skłaniają się do lęgów , samica zagląda coraz częściej do budki którą niedawno opuściła kwoka brodacza z małymi , może się w kocu postara o potomstwo. To na tyle zdjęcia wstawię niezwłocznie po odzyskaniu aparatu z naprawy obiektywu tzn w ciągu kilku dni ;)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum